Sukces Joanny Kluzik – Rostkowskiej może boleć. Dlaczego? Bo może nie jest jakąś wielką intelektualistką. Nie ma doktoratu. Nie była rektorem wyższej uczelni. Nie jest wybitnym ekspertem od spraw zagranicznych. A mimo to – ratując tych, którzy chcieli dać się uratować – okazała się zręcznym i skutecznym politykiem. I właśnie tej skuteczności Kluzicy – w niełatwym dziele negocjacji z prezesem PiS, obu Panom szczerze życzę.
Bardzo mi przykro, ale w tej sprawie nie mogę nie zareagować. Bo ta wypowiedź świadczy albo o złej woli, albo o ignorancji Jarosława Gowina w tej sprawie.
Otóż Joanna Kluzik – Rostkowska, zanim przestała szefować PJN, wynegocjowała z Donaldem Tuskiem miejsca na listach wyborczych PO dla wszystkich ówczesnych członków Klubu Parlamentarnego PJN. Wszystkim im zagwarantowała szalupę ratunkową. Nie wszyscy chcieli do niej wejść. Większość odmówiła. Wsiadła czwórka. I dziś ta czwórka jest w parlamencie.
Czemu większość nie chciała? Bo kłóciłoby się to z ich idolatrycznym kultem śp. Lecha Kaczyńskiego? Bo własna wielkość podpowiadała im, że sami dadzą radę? Bo byli de facto mentalnymi krypto pisowcami, mimo, że PiS opuścili, a litery PO – w której wtedy był Jarosław Gowin – były dla nich symbolem niemal satanistycznym? Pewnie wszystko po trochu. Pewno dla każdego inaczej...
Krótko mówiąc Kluzica wynegocjowała z Tuskiem to czego – co już wiemy – nie może wynegocjować dla członków swojego koła, z Jarosławem Kaczyńskim, Zbigniew Ziobro. I jak dotąd – co przyznał w tej audycji i Jarosław Gowin – on także z Kaczyńskim dotąd tego nie wynegocjował. Kluzik wynegocjowała. A że koledzy tego nie chcieli? Ich problem. Żaden organizator szalupy nie jest obowiązany tonąć wraz z tymi, którzy absolutnie odmawiają do niej wejścia…
Ja wiem, że sukces Joanny Kluzik – Rostkowskiej może boleć. Dlaczego? Bo może nie jest jakąś wielką intelektualistką. Nie ma doktoratu. Nie była rektorem wyższej uczelni. Nie jest wybitnym ekspertem od spraw zagranicznych. A mimo to – ratując tych, którzy chcieli dać się uratować – okazała się zręcznym i skutecznym politykiem. I właśnie tej skuteczności Kluzicy – w niełatwym dziele negocjacji z prezesem PiS, obu Panom szczerze życzę. Póki, co, to chyba jednak obu byłym ministrom, nawet do kawałka sukcesu Joanny chyba jest dość daleko..
I wreszcie na koniec. Gdy już tak dywagujemy nad tym, kto kogo zostawił. Czy aby ktoś tu nie zostawił 20% członków PO, którzy widzieli tego kogoś na fotelu szefa partii?