A jeśli nie odejdzie? To będzie to oznaczało, że nie o prawdę tu idzie. Bo, gdyby o nią chodziło, to pracami Zespołu nie mógł kierować facet, który – jak dziecko – dał się otoczyć agenturą swoich przeciwników. O co więc może chodzić? Ano o zwykłą, polityczną grę Smoleńskiem. Ale o tym się przekonamy. Jeśli Macierewicz zostanie. Nadszedł ten moment. Można powiedzieć: sprawdzam Panie Prezesie!
Dziś – na szybko – odnoszę się do dyskusji, jaka rozgorzała na Salonie24. Dyskusji wokół ostatnich, dziwacznych poczynań profesora Rońdy. Dyskusji, którą tutaj podsumowuje portal Radia Tok FM (http://www.tokfm.pl/blogi/weronikt/2013/10/tak_sie_zostaje_wrogiem_narodu/1).
Otóż moim zdaniem Jarosław Kaczyński musi – dla własnej, smoleńskiej wiarygodności – jak najszybciej zdymisjonować Antoniego Macierewicza z funkcji szefa Parlamentarnego Zespołu Smoleńskiego. Dlaczego Jarosław Kaczyński MUSI to zrobić?
Bo przecież wiemy, że profesor Rońda – jak donosiły to media – był swego czasu kimś w rodzaju publicysty urbanowego Nie. Następnie zaś sam profesor poinformował nas, że w sprawie katastrofy smoleńskiej blefował. Po takich wypowiedziach naprawdę trudno się dziwić, że najbardziej zagorzali wyznawcy smoleńscy z Salonu24 oskarżają Rońdę o agenturalność.
Skoro jednak tak, to trzeba powiedzieć jasno, że być może mamy do czynienia z sytuacją, w której w Macierewiczowym Zespole zagnieździł się agent. Ale czyj? Macieja Laska? Jerzego Urbana? Władimira Putina?
No proszę Państwa! To trzeba wyjaśnić! Bo może takich „agentów” jest w tym Zespole więcej? Czy w zaistniałej sytuacji mamy tak naprawdę pewność komu z wymienionych powyżej „służą” na przykład Binienda, Nowaczyk czy Szuladziński? Bez kpiny – po tym wszystkim nawet ja jej nie mam!
Jeśli jednak tak jest, to trzeba zapytać, kto jest temu wszystkiemu winien? Czy przypadkiem nie szef Zespołu Antoni Macierewicz? I nie chodzi tu o to, że w tej sytuacji wychodzi on na marnego specjalistę od łapania szpiegów! To jest nic! Jest gorzej! Wychodzi bowiem na to, że szef Zespołu prowadzącego najważniejsze dla PiSu – a podobno i całej Polski śledztwo – zapewne daje się rozgrywać eksponentom interesów swoich politycznych przeciwników. Może nawet i tych z zagranicy?
Nie wiem czy tak jest. Może nie. Ale tak być może. A skoro tak, to ze względu na rangę, jaką podobno mają dla PiSu prace tego Zespołu, Macierewicz musi po prostu odejść. A jeśli nie odejdzie? To będzie to oznaczało, że nie o prawdę tu idzie. Bo, gdyby o nią chodziło, to pracami Zespołu nie mógł kierować facet, który – jak dziecko – dał się otoczyć agenturą swoich przeciwników. O co więc może chodzić? Ano o zwykłą, polityczną grę Smoleńskiem. Ale o tym się przekonamy. Jeśli Macierewicz zostanie. Nadszedł ten moment. Można powiedzieć: sprawdzam Panie Prezesie!
Tu polityka zaczyna swój dzień: www.300polityka.pl
Komentarze