I w tym sensie – tak jak zmarł ostatni taki Prymas, tak odeszła ostatnia taka matka. To jest koniec pewnej generacji.
Dzień 23 stycznia był na pewno dniem ważnym. To dzień pogrzebu matki Jarosława Kaczyńskiego Jadwigi i śmierci Prymasa Polski, kardynała Józefa Glempa. To nie wątpliwie koniec pewnej epoki. I to nie tylko dlatego, że w obu przypadkach odeszli ludzie urodzeni jeszcze w latach 20tych ubiegłego wieku.
Odszedł przede wszystkim ostatni taki Prymas. Prymas, który przez kumulację funkcji i urzędów, ale też przez dźwiganie testamentu swego mistrza – Prymasa Stefana Wyszyńskiego - był oczywistym dla każdego człowieka swoich czasów liderem polskiego Kościoła. Jak z każdym liderem, pewnie będzie oceniany różnie, ale z biegiem lat - coraz lepiej. Już dziś słychać wyważone opinię w sprawie jego linii politycznej przyjętej w stanie wojennym. Linii, która – gdy była realizowana – wzbudzała kontrowersje. Czas będzie z pewnością działał na korzyść kardynała Glempa.
I druga ze zmarłych postaci – matka braci Kaczyńskich – Jadwiga. Niezależnie od tego jak oceniam politycznie tak zwany Obóz Patriotyczny to jedno jest pewne - bez niej nie byłoby ideowego ukształtowania liderów tej formacji - braci Kaczyńskich. I niezależnie od bohaterstwa i szaleństwa, które zawsze był nierozłącznymi elementami tego Obozu, to właśnie takie matki kształtowały najbardziej prominentne jego postaci w przeszłości. Postaci, których myśl polityczną, niewątpliwie najwyraziściej i najbardziej kontrowersyjnie, reprezentowali bracia Kaczyńscy.
I w tym sensie – tak jak zmarł ostatni taki Prymas, tak odeszła ostatnia taka matka. To jest koniec pewnej generacji.
