Dziś Zbigniew Dolata pewnie nie zerka już tak ochoczo w stronę Solidarnej Polski, można więc zrezygnować z machania mu marchewką, którą jest stanowisko lokalnego lidera i postawić na wypróbowanego „zakonnika” PC.
Dziś jednak o czym innym. Opierając się na przypadku okręgu konińskiego twierdzę mianowicie, że kierownictwo PiS uznało jednoznacznie, iż zagrożenie konkurencją ze strony Solidarnej Polski przestało być realne. Dlaczego tak sądzę?
Otóż w ciągu kilku miesięcy aż dwukrotnie zmieniono konińskiego lidera PIS-u. Przez wiele lat był nim poseł Witold Czarnecki – jeden z najbardziej zaufanych ludzi Prezesa. Gdy powstała Solidarna Polska w trybie pilnym doszło do kilku istotnych zmian personalnych. Szefem konińskiej struktury został poseł Zbigniew Dolata, a jednej ze śląskich poseł Grzegorz Tobiszowski. Nie jest tajemnicą, że obaj ci panowie życzliwie zerkali w kierunku Solidarnej Polski. Uczynienie ich więc lokalnymi liderami PiS było pewnych rodzajem marchewki, którą skłoniono ich do pozostania w partii Jarosława Kaczyńskiego. Znam dobrze tę metodę, bo sam przecież zostałem szefem regionalnym PiS po kryzysie związanym z odejściem Marka Jurka.
Dziś więc mogę z całą odpowiedzialnością stwierdzić, że PiS nie boi się już Solidarnej Polski. Oto bowiem kilka dni temu stosowną prezesowską rekomendację na szefa w Koninie otrzymał znów poseł Czarnecki. Cóż takiego zmieniło się w tym regionie przez te parę miesięcy? Odpowiedź brzmi: nic !! Po prostu zmieniło się otoczenie zewnętrzne. Dziś Zbigniew Dolata pewnie nie zerka już tak ochoczo w stronę Solidarnej Polski, można więc zrezygnować z machania mu marchewką, którą jest stanowisko lokalnego lidera i postawić na wypróbowanego „zakonnika” PC. Jeśli moja diagnoza jest słuszna, to także i poseł Tobiszowski może się liczyć z rychłą dymisją.
Moim zdaniem lekceważąc Solidarną Polskę PiS popełnia błąd. To inna sprawa. Na dziś jednak fakty są takie, że Jarosław Kaczyński uznał, iż z tej strony nic mu nie grozi.