Jarosław Kaczyński – jak to ma w zwyczaju – uważał obciążonego Tomasza Górskiego za wygodne, bo w tej sytuacji posłuszne, narzędzie do wewnątrzpartyjnych, lokalnych rozgrywek.
Dlaczego na listach nie ma Tomasza Górskiego? Oczywiście PiS odpowie, że to prosta konsekwencja dwóch prokuratorskich wniosków o zdjęcie mu immunitetu poselskiego. Jeden dotyczy podejrzenia przekroczenia prawa wyborczego. Drugi - przypuszczenia co do nieprawidłowości w rodzinnej firmie.
Teoretycznie sprawa powinna być jasna. Tyle tylko, że te zarzuty i prokuratorskie wnioski wobec Górskiego były kierownictwu PiS znane od lat. Wiele wysiłku w przekazanie tych informacji wkładał też – obok innych osób – obecny poznański lider Prawa i Sprawiedliwości. I co? I nic z tego nie wynikało. Nie wynikało choć PiS jak mantrę powtarzał znane sformułowanie o swoich wysokich standardach. Co więcej – trzymając się tych standardów - jeszcze niedawno głosami swych parlamentarzystów odrzucił wniosek o uchylenie immunitetu posłowi Górskiemu.
Wyjaśnienie tej sytuacji jest dość proste. Jarosław Kaczyński – jak to ma w zwyczaju – uważał obciążonego Tomasza Górskiego za wygodne, bo w tej sytuacji posłuszne, narzędzie do wewnątrzpartyjnych, lokalnych rozgrywek. Dziś gdy sytuacja jest już opanowana i zasłużony wieloletni działacz PC Tadeusz Dziuba mocną ręką dzierży poznańskie partyjne stery, Tomasz Górski nie jest już Prezesowi potrzebny. Nic więc dziwnego, że przed kolejnymi wyborami Jarosław Kaczyński przypomniał sobie o wysokich, pisowskich standardach,