Jarosław Gowin naprawdę mnie rozczulił. Rozczulił mnie swoją opinią, że „jemu (Kaczyńskiemu) o coś chodzi, że ma wizję Polski, pomysł na państwo”. O tak! To z całą pewnością! Jemu o coś chodzi. On ma pomysł na państwo!
Ja natomiast mam do tego wywiadu trzy krótkie uwagi.
Pierwsza to odpowiedź na pytanie czy w mojej partii – po odejściu Donalda Tuska - może dojść do twardej rywalizacji o przywództwo? Ależ oczywiście, że może! A nawet trudno, żeby do niej nie dochodziło! I to w sytuacji, gdy mówimy o partii, w której – jako w jedynej w Polsce – swojego szefa wybierają osobiście wszyscy jej członkowie. To więc oczywiste, że w tych warunkach wewnętrzna kampania wyborcza będzie twarda.
Uwaga druga. Zgadzam się z opinią rozmówczyni Gowina, że w najgorszym z możliwych momentów, postawił on w swoim zakładzie na dramatycznie fatalnego konia. I żadne opowieści o OFE czy komisji w sprawie WSI nic tu nie pomogą. W tej, opisanej powyżej, rywalizacji o szefowanie PO – ze swoimi 20% głosów z rywalizacji z Donaldem Tuskiem – mógłby być Gowin jednym z jej faworytów. A tak? Pozostaje mu status ciekawego rozmówcy prezesa PiS…
I uwaga ostatnia. Jarosław Gowin naprawdę mnie rozczulił. Rozczulił mnie swoją opinią, że „jemu (Kaczyńskiemu) o coś chodzi, że ma wizję Polski, pomysł na państwo”. O tak! To z całą pewnością! Jemu o coś chodzi. On ma pomysł na państwo! Najpierw pozamyka aferzystów, potem politycznych konkurentów, potem własnych koalicjantów (vide przykłady Giertycha i Leppera), a potem? Potem jest tylko pytanie czy w tym pomyśle na państwo mieści się też areszt dla Jarosława Gowina? Nie wiem, ale jeśli tak, to – o ile wcześniej rządy PiS nie zamkną mnie – będę ci Jarku wysyłał do celi paczki. Tak po starej znajomości…