To premier ma karty w ręku i zna wszystkie uwarunkowania. Zna też pewnie opinie samej swojej zastępczyni na ten temat, ale – może warto?
Trwają unijne układanki. Jean – Claude Juncker kompletuje sobie nową Komisję Europejską.
Trwają także przymiarki ze strony polskiej. Mówi się o samym premierze Tusku. O Jacku Rostowskim, o Janie Krzysztofie Bieleckim. Wreszcie – mówi się także o ministrze Sikorskim, jako o kandydacie na szefa unijnej dyplomacji. Tutaj – w gmatwaninie unijnych parytetów – jednym z głównych problemów ma być to, że nie jest kobietą…
Skoro tak, to ja się tylko zastanawiam, czy ktoś w tych polskich przymiarkach pomyślał o Elżbiecie Bieńkowskiej? Oczywiście. Ta kandydatura ma jeden minus. Że przy nowej perspektywie finansowej obecna wicepremier może nam być bardziej przydatna w kraju. Ale poza tym – same plusy. Urzędniczej kompetencji odmówić jej nie sposób. Znajomości unijnych wnętrzności też nie. No i – co jak widać też jest ważne – jest kobietą.
Więc może to jest wyjście? Oczywiście. To premier ma karty w ręku i zna wszystkie uwarunkowania. Zna też pewnie opinie samej swojej zastępczyni na ten temat, ale – może warto?