Jan Filip Libicki Jan Filip Libicki
1265
BLOG

Profesor Chazan. Dla mnie to smutny dzień

Jan Filip Libicki Jan Filip Libicki Społeczeństwo Obserwuj notkę 59

 Jeśli zaś władze Warszawy uważają, że ta nazwa pracowników kliniki do żadnej specjalnej postawy nie zobowiązuje, to niech ją – dla jasności sytuacji – po prostu zmienią.

 
Po dzisiejszej konferencji prasowej Hanny Gronkiewicz – Waltz wszystko wskazuje na to, że profesor Bogdan Chazan nie będzie już dyrektorem warszawskiej kliniki Świętej Rodziny. I dla mnie – właśnie z tego powodu - to jest dzień smutny. Dlaczego?
 
Po pierwsze dlatego, że jednak Hanna Gronkiewicz – Waltz taką decyzję podjęła. Rozumiem, że w sensie prawnym sytuacja mogła być trudna. Mogła wydawać się bez wyjścia. Ale powstaje pytanie czy sankcja wobec profesora Chazana nie mogła być inna? Upomnienie? Nagana? Kara finansowa? Wydaje mi się, że mogła.
 
Po drugie. Taka, a nie inna decyzja Prezydent Warszawy będzie niestety bardzo brzemienna w skutki. Bo będzie ona odtąd – niezależnie od złożoności kontekstu, w jakim została podjęta –  używana jak pałka. Pałka w rękach zwolenników szerszego dostępu do aborcji przeciw tym lekarzom, którzy będą chcieli pozostać w tej sprawie wiernymi swojemu sumieniu. Obym się mylił, ale – moim zdaniem – niestety tak będzie. Stanowisko Naczelnej Rady Lekarskiej pokazuje, że ona chyba też właśnie tego się obawia.
 
Po trzecie. Profesor Chazan ma przestać być dyrektorem kliniki Świętej Rodziny. Kliniki, której nazwa nie jest przecież neutralna. Pokazuje, albo przynajmniej powinna pokazywać, jaki prawdopodobnie jest stosunek pracujących w niej lekarzy do ochrony życia. Czemu więc ktoś, kto chce dokonać aborcji wybiera właśnie klinikę o tej nazwie? Jeśli zaś władze Warszawy uważają, że ta nazwa pracowników kliniki do żadnej specjalnej postawy nie zobowiązuje, to niech ją – dla jasności sytuacji – po prostu zmienią.
 
Wreszcie – po ostatnie. Co i rusz padają głosy, że pacjentka, która tej aborcji chciała, miała po wielokroć korzystać z procedury in vitro. Otóż chciałbym, aby ktoś wreszcie powiedział czy tak rzeczywiście było? Bo jeśli było to oznaczałoby to dla mnie – jako dla laika – że procedura ta niesie ze sobą, wcale nie filozoficzne, ale całkiem medyczne skutki uboczne. Czy to jest tak, że jak nam się nie uda produkcja dziecka, to zwyczajnie poddajemy je aborcji?
 
Tu polityka zaczyna swój dzień: www.300polityka.pl
 

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo