Najsmutniejsze w tym wszystkim było to, że zdarzenie owo było udziałem kapłanów młodych. Bo jeśli i oni posługują się w swym przekazie takimi sztampami, to naprawdę trudno będzie nam mówić o jakimkolwiek dynamizmie ewangelizacji…
Wczoraj, w pierwszy dzień świąt Wielkanocnych, byłem w Warszawie. Na świątecznej Mszy świętej w jednym z warszawskich kościołów. W homilii – standardowo – kaznodzieja utyskiwał na niszczący przekaz płynący z mediów.
Potem były ogłoszenia parafialne. I w tym przypadku, odczytujący je proboszcz, ogłosił, że w najbliższą niedzielę – z racji nadchodzącej kanonizacji Jana Pawła II – nie będzie rozkładowej Mszy o 9.30. Nie będzie, bo – dodał – przecież wszyscy będziemy oglądać telewizyjną transmisję z tej uroczystości.
I jak to często w polskim Kościele bywa, wszyscy po prostu przeszli do porządku dziennego nad oczywistą nielogicznością obu tych przekazów. Że mianowicie z mediów płynie oczywiste zło. No i jest też transmisja z kanonizacji Jana Pawła II.
Obaj ci zacni kapłani – w swoim przekazie – zastosowali po prostu częstą polską kościelną sztampę. Media są złe i już. Tak jak zły jest z definicji nóż. Bez rozróżnienia kontekstu jego użycia. Że po prostu raz można go użyć, aby pozbawić nim kogoś życia, a innym razem – by pokroić nim chleb.
Najsmutniejsze w tym wszystkim było to, że zdarzenie owo było udziałem kapłanów młodych. Bo jeśli i oni posługują się w swym przekazie takimi sztampami, to naprawdę trudno będzie nam mówić o jakimkolwiek dynamizmie ewangelizacji…
www.facebook.com/flibicki