Jan Filip Libicki Jan Filip Libicki
1090
BLOG

Obrońcom księdza Małkowskiego odpowiadam

Jan Filip Libicki Jan Filip Libicki Religia Obserwuj temat Obserwuj notkę 49

  

Redaktor Jachowicz dziwi się, że jeszcze – obok Magdaleny Środy - nie mam stałej rubryki w Gazecie Wyborczej. Otóż nie mam i – jak patrzę na redaktora Jachowicza – pewnie nie będę miał. Nie będę jej miał, bo się to dziwnie kończy. Czym? Neurozą? Trwałymi wyrzutami sumienia? Nie taki stan to chyba nie po jednej rubryce. To po wieloletnim budowaniu – swym piórem i niewątpliwym talentem – potęgi agorowego koncernu. Jak to jednak trzeba uważać z tymi życiowymi wyborami… 
 
Po moich wpisach na temat egzorcyzmów odprawianych przez księdza Małkowskiego głos zabrało kilka uznanych osób. Blogerów i dziennikarzy. Z portalu Areopag21, ale nie tylko. Pozwalam sobie więc odpowiedzieć wybranej trójce.
 
 
W jej tekście, jak i w wyżej wymienionych, pojawia się przykład księdza pułkownika Żarskiego. Przykład mający dowodzić ingerencji państwa w życie Kościoła, mający też – jak rozumiem – usprawiedliwiać zaangażowanie osób duchownych w bieżącą politykę. Tymczasem już na samym wstępie swego kazania, ksiądz Żarski zajął jednoznaczne miejsce po jednej ze stron ostrego politycznego sporu mówiąc: „U podstaw III Rzeczpospolitej miejsce patriotyzmu, zajęło stwierdzenie jednego z pierwszych premierów "nowej” Polski, który powiedział, że "aby zostać bogaczem, to pierwszy milion trzeba ukraść". Propagowanie podobnych haseł zaowocowało tym, że wartość została zastąpiona "anty-wartością”. Patriotyzm zastąpiono promowanym kosmopolityzmem; miejsce uczciwości zajęła nieuczciwość; prawdę zastąpiono kłamstwem i pomówieniem; ofiarność i poświęcenie  -  chciwością i pazernością; miłość  -  nienawiścią”.
 
Czy tak mówił choćby Jan Paweł II? Owszem, podczas pierwszej pielgrzymki do Ojczyzny po odzyskaniu wolności – w oparciu o Dekalog – piętnował błędy, wskazywał zagrożenia, ale czyżby tą naszą rzeczywistość oceniał aż tak jednoznacznie krytycznie? Chyba nie, skoro w Sejmie, w 1999 roku powiedział słynne „Ale nam się wydarzyło!”. Ksiądz Żarski, jak widać takich wątpliwości nie miał. Dla niego – to dość oczywiste – III RP jest równa, a może i gorsza, od PRLu.
 
Czy Prezydent Komorowski miał prawo być tym kazaniem zbulwersowany? Zdecydowanie tak. Czy powinien dawać temu publiczny wyraz? Pewnie lepiej nie, ale każdy ma jakąś swoją odporność na słuchanie nonsensów.
 
Pani Agnieszka utrzymuje, iż nawołując do zrobienia porządku z księdzem Małkowskim przejmuje rolę słynnego IV Departamentu MSW. Otóż nie. Ja nie nawołuje do eliminacji księdza tylko – co piszę poniżej – do zastosowania wobec niego procedur wynikających z prawa kościelnego. To zresztą bardzo charakterystyczne, gdy idzie o moich adwersarzy. Katastrofa lotnicza jest zamachem, wolna Polska bezprawiem, a prośba o stosowanie prawa kościelnego wezwaniem do mordu, więcej nawet – procesem nad samym Chrystusem. Czy w związku z tym – pytam – ktoś już za życia księdza Małkowskiego kanonizował? Jeśli zaś tak, to – pytam dalej – kto i kiedy, bo jakoś umknęła mi ta kanonizacja.
 
Jak bardzo trzeba być patriotycznie i niezdrowo rozpalonym, aby do tego stopnia i z taką przesadą, mieszać ze sobą tak różne sprawy, płaszczyzny i porządki? Z tego niezdrowego rozpalenia zdaje sobie chyba sprawę i warszawska kuria skoro – drugi już jej ordynariusz – zleca tak zasłużonemu i w pełni sił kapłanowi – jedynie prostą posługę cmentarną? Oczywiście. Każda z posług kapłańskich jest ważna sama w sobie, ale na mapie diecezji warszawskiej jest to – przyznajmy – posługa marginalna.
 
Moja szanowna oponentka wskazuje, że moim – jako senatora – suwerenem jest naród. Że powinienem realizować jego oczekiwania. Zgadzam się z tym w zupełności. I jak to w demokracji bywa – jeśli z ich realizacji się nie wywiąże – to przegram wybory. Być może już w przyszłym roku. Mam tego pełną świadomość. I stanie się tak, jeśli rzeczywiście – jak to mi zarzuca inny mój adwersarz, ksiądz diakon Pawłowicz – wyborcy ocenią też, iż zbyt mało zrobiłem dla środowiska osób niepełnosprawnych.
  
Takim suwerenem jest także i Kościół. I w związku z tym ma prawo publicznie wypełniać swoją misję. Także sprawować tak ważną modlitwę jak – nawet prywatny – egzorcyzm. Pytanie tylko, czy jego sprawowanie w połączeniu – z uprawianą przez kapłana – kabaretowo- wesołkowatą propagandą polityczną (gdy nazywa on premiera Donkiem usypiaczem) nie jest po prostu nie tylko czymś obraźliwym, ale i profanacją tej ważnej modlitwy? Dla mnie to jest profanacja oczywista! Egzorcyzmy to jest – powtarzam – naprawdę poważna sprawa i właśnie dlatego, leżą zwykle w kompetencji biskupa.
 
Cytuje pani Agnieszka twarde słowa papieża Franciszka o politykach. Twarde i w większości słuszne. Tyle, że takie oceny może wystawiać papież. Co oczywiste Pan Bóg. Także wyborcy. Czy to jednak powód, aby czynić z nich dyżurnych chłopców do bicia? W końcu ktoś ich – i to większością głosów – wybrał. Tu kłania się stara prawda, że w demokracji politycy nie są ani lepsi, ani gorsi od swoich wyborców.
 
Mówi moja oponentka o tym, jak wysoko – choćby Jan Paweł II, prymas Wyszyński i ksiądz Popiełuszko – stawiali sprawy Ojczyzny. To prawda. Ale już powołujące się na ten fakt środowiska zupełnie nie chcą pamiętać, jak ten pierwszy zachęcał nas słowami „Od Unii Lubelskiej, do Unii Europejskiej”, abyśmy – właśnie tę, europejską decyzją podjęli. Dlaczego nie chcą? Bo płynie stamtąd samo zło? Bo to Konzentrationzlager Europa? Czy tak uważał Jan Paweł II?
 
Tu zresztą dochodzimy do zasadniczego problemu polskiego Kościoła. Do zasadniczego intelektualnego bałaganu w głowach wielu polskich duchownych. Choćby księdza Żarskiego, Małkowskiego czy diakona Pawłowicza. Otóż problem katastrofy lotniczej, genezy III RP czy stan polskiej armii jest w posłudze osób tego typu równie ważny, co Pan Jezus, a czasem – mam wrażenie – że nawet ważniejszy. Przesadzam? Nie mam racji? Jeśli tak, to nie jestem w tym odosobniony. ”to nie jest tak, że nasza wiara rodzi się z wartości patriotycznych i nimi się karmi, ale raczej wiara wypływa z wydarzenia paschalnego i jest podtrzymywana przez Ducha Świętego, który stara się w nas realizować tajemnicę paschalną Jezusa Chrystusa; a w tym procesie pojawiają się wartości patriotyczne, są akceptowane, oczyszczane i integrowane w naszym pielgrzymowaniu po ścieżkach wiary - indywidualnie i wspólnotowo - ku pełni w Jezusie Chrystusie” – mówił w zeszłym roku w Poznaniu nuncjusz apostolski w Polsce, arcybiskup Celestino Migliore.  (http://www.archpoznan.pl/content/view/2613/109/). A więc – przede wszystkim – Pan Jezus Zmartwychwstały – a daleko późnie samolot, III RP i armia
 
Pisze w końcu diakon Pawłowicz, że chcę pouczać biskupów. Nie. Kardynał Nycz ma swój rozum. I pewnie właśnie dlatego ksiądz Małkowski nadal posługuje tam, gdzie posługuje. Ja jedynie dość ostro – jako katolik wyrażam swoje zdanie w tej sprawie, do czego – zwłaszcza po ostatnim Soborze – mam prawo.
 
I na koniec. Prawdziwa wisienka na torcie. Redaktor Jachowicz dziwi się, że jeszcze – obok Magdaleny Środy - nie mam stałej rubryki w Gazecie Wyborczej. Otóż nie mam i – jak patrzę na redaktora Jachowicza – pewnie nie będę miał. Nie będę jej miał, bo się to dziwnie kończy. Czym? Neurozą? Trwałymi wyrzutami sumienia? Nie taki stan to chyba nie po jednej rubryce. To po wieloletnim budowaniu – swym piórem i niewątpliwym talentem – potęgi agorowego koncernu. Jak to jednak trzeba uważać z tymi życiowymi wyborami… 
 
Tu polityka zaczyna swój dzień: www.300polityka.pl
 
 

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo