Debata z udziałem ks. W. Lemańskiego, redakcja Gazety Wyborczej, Warszawa, 11 września 2011.
Debata z udziałem ks. W. Lemańskiego, redakcja Gazety Wyborczej, Warszawa, 11 września 2011.
Jan Filip Libicki Jan Filip Libicki
1206
BLOG

Ksiądz Małkowski, ksiądz Lemański – dopowiedzenie

Jan Filip Libicki Jan Filip Libicki Religia Obserwuj temat Obserwuj notkę 49

 Uważam – i tu pewnie narażę się wszystkim - że sprawa każdego z nich to po prostu awers i rewers tego samego zjawiska. Wykrzywienie ewangelicznej zasady czynienia prawdy w miłości. Ksiądz Lemański tak bardzo chce okazywać każdemu miłość – choćby małżeństwom decydującym się na in vitro – że gubi gdzieś, wynikającą z nauki katolickiej prawdę o tym zabiegu. Ksiądz Małkowski zaś, tak bardzo ukochał i broni prawdy katolickiej, że jest gotów nie tylko poranić nią wszystko i wszystkich, którzy mu stają na drodze, ale też pomylić ją z ustaleniami przyczyn lotniczego wypadku.

 
Mój ostatni tekst, traktujący o potrzebie uporządkowania sprawy politycznego zaangażowania księdza Małkowskiego, wywołał dość żywą dyskusję. Zwłaszcza niektórzy jego żarliwi obrońcy, zwracali mi uwagę, bym raczej zajął się księdzem Lemańskim niż spontanicznym egzorcystą smoleńskim.
 
Dobrze. Wedle życzenia. W końcu nowe ograniczenie posługi duszpasterskiej księdza Lemańskiego jest do tego całkiem dobrą okazją. O jego sprawie pisałem już na tym blogu. Zwracałem uwagę między innymi na takie kwestie jak fakt, że publiczne wypowiedzi, tego kapłana sprawiają wrażenie jakby rozmiękczał on nauczanie Kościoła w sprawie In vitro. Wypowiedzi, które to wrażenie tworzą można by mnożyć, mnie nasuwa się przynajmniej jeden przykład. W programie Tomasza Lisa, w dyskusji z małżeństwem Terlikowskich, ksiądz Lemański mówił, że trzeba docenić trudną decyzję tych małżeństw, które zdecydowały się na procedurę in vitro. Otóż tak sformułowane zdanie wskazuje jasno, że ksiądz Lemański widzi okoliczności, w których taką sytuację moralnie akceptuje. Trudno więc - na gruncie nauczania kościelnego - nie widzieć tu odstępstwa od katolickiej ortodoksji.
 
Pisałem też, iż nie ma, co ukrywać, że ksiądz Lemański był „medialną gwiazdą”. I jeśli wolno mi pokusić się o jakąś ocenę tego faktu, to ta działalność wykraczała poza to, co mógłbym nazwać naturalną w dzisiejszych czasach chęcią dotarcia z ewangelicznym przekazem do jak najszerszych rzeszy odbiorców. Dla mnie, ksiądz Lemański nie wykorzystywał mediów w działalności duszpasterskiej. On tych mediów dość intensywnie szukał (http://jflibicki.salon24.pl/519946,w-sprawie-ksiedza-lemanskiego).
 
Jaki ma to związek ze sprawą księdza Małkowskiego? Otóż uważam – i tu pewnie narażę się wszystkim - że sprawa każdego z nich to po prostu awers i rewers tego samego zjawiska. Wykrzywienie ewangelicznej zasady czynienia prawdy w miłości. Ksiądz Lemański tak bardzo chce okazywać każdemu miłość – choćby małżeństwom decydującym się na in vitro – że gubi gdzieś, wynikającą z nauki katolickiej prawdę o tym zabiegu. Ksiądz Małkowski zaś, tak bardzo ukochał i broni prawdy katolickiej, że jest gotów nie tylko poranić nią wszystko i wszystkich, którzy mu stają na drodze, ale też pomylić ją z ustaleniami przyczyn lotniczego wypadku. Przy czym w jego wypadku dochodzi znana z historii prawda. Prawda, że bohaterowie walki czasów trudnych, mają często kłopoty w odnalezieniu się w normalnej rzeczywistości będąc przekonanymi, że ich heroiczna walka wciąż trwa.
 
I na koniec. To, że to piszę nie znaczy wcale, że ową zasadę czynienia prawdy w miłości wprowadzam w życie lepiej niż owi kapłani. Pewnie nie. A już z pewnością obaj są ode mnie dużo pobożniejsi…
 
 
Tu polityka zaczyna swój dzień: www.300polityka.pl
 

www.facebook.com/flibicki

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo