fot. Piotr Łysakowski
fot. Piotr Łysakowski
Jan Filip Libicki Jan Filip Libicki
1933
BLOG

Duda grzebie Solidarność

Jan Filip Libicki Jan Filip Libicki Polityka Obserwuj notkę 61

  

Ze smutkiem myślałem wtedy o przewodniczącym Dudzie. Człowieku, który sam sobie, dobrowolnie i bez żadnego przymusu, wybrał rolę grabarza Solidarności. Związku, który kiedyś przyniósł Polakom wolność. Wspierał reformy rządu Mazowieckiego, a później skutecznie osłaniał fundamentalne zmiany rządu Buzka.
 
Wczoraj Sejm odrzucił referendalny wniosek Solidarności. Chwała parlamentarzystom! Tym, którzy zdecydowali się na podjęcie takiej decyzji. Dlaczego?
 
Pisałem już o tym choćby tutaj: (http://jflibicki.salon24.pl/399344,szantaz-solidarnosci-euro-2012-czy-wojna-domowa), że podniesienie wieku emerytalnego uważam za strategiczną decyzję dla przyszłości Polski. I że domaganie się referendum w tej sprawie traktuję w tych samych kategoriach jak pytanie o to czy naprawdę powinniśmy być państwem niepodległym? Pytanie z gatunku tych, których przyzwoity Polak po prostu nie stawia. Cóż… Solidarność i opozycja chcą je postawić. Ich sprawa. Dla mnie konkluzja jest tutaj oczywista.
 
Ciekawa jest jednak tu inna sprawa. Otóż wczorajsza Rzeczpospolita donosi na pierwszej stronie o ogólno hiszpańskich protestach: (http://www.rp.pl/artykul/305909,851782-Strajk-sparalizowal-Hiszpanie.html). Rząd nowego premiera Mariano Rajoy’a zdecydował się bowiem na olbrzymie, bolesne, ale niezbędne reformy. Reformy konieczne dla ratowania hiszpańskiej gospodarki. Widać więc, że trend jest ogólno europejski. Jedni robią to by własną gospodarkę z kryzysu wyciągnąć, a inni – jak nasz rząd – by ją przed nim uchronić. Tak po prostu jest. Taki jest współczesny świat.
 
Na innej stronie tej samej Rzeczpospolitej czytałem, że solidarnościowi związkowcy mają za co przyjeżdżać do Warszawy. Bo oto organizacja pana Dudy ma „odłożone” na funduszu strajkowym 100 milionów złotych (nie znalazłem niestety stosownego linku, odsyłam więc do papierowego wydania). Czytałem to tuż po tym, jak jadąc spod Sejmu na lotnisko widziałem nie tylko otaczające parlament związkowe hordy, ale i mijałem docierających do nich trasą „do Sejmu” kolejnych rozweselonych związkowców. Rozweselonych zapewne i stosownymi – zakupionymi pewnie z owego związkowego funduszu – dopalaczami. I ze smutkiem myślałem wtedy o przewodniczącym Dudzie. Człowieku, który sam sobie, dobrowolnie i bez żadnego przymusu, wybrał rolę grabarza Solidarności. Związku, który kiedyś przyniósł Polakom wolność. Wspierał reformy rządu Mazowieckiego, a później skutecznie osłaniał fundamentalne zmiany rządu Buzka.
 
Dziś - za owe zgromadzone na związkowych kontach 100 milionów – przewodniczący Duda woli urządzać w stolicy uliczne burdy „rozweselonych” działaczy niż przekazać je na inny, związkowo użyteczny cel. Woli przyjąć na siebie wstydliwą rolę związkowego partykularysty, ulicznego awanturnika niż nawiązywać do swoistego fenomenu Solidarności. Fenomenu jedynego na świecie związku zawodowego – pro państwowego promotora wolności gospodarczej i wolnego rynku. Jego sprawa. Historia go osądzi. A stosowny projekt ustawy związkowej już się grilluje…J
 
 
Tu polityka zaczyna swój dzień: www.300polityka.pl
 
 
Bezpieczny internet dla dzieci: www.jo-ki.com

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka